Dziennikarstwo na poważnie i z przymrużeniem oka. Strona adresowana do wszystkich zainteresowanych tematyką szeroko pojętego bezpieczeństwa i kreowania właściwych zachowań społecznych. Znajdzie się tu też miejsce dla osób poszukujących ciekawych newsów i porad dotyczących cyberbezpieczeństwa. Skupiam się głównie na phishingu, złośliwym oprogramowaniu, wycieku danych, podatnościach oraz ciekawostkach ze świata cybersecurity.

Cyberbezpieczeństwo na co dzień - bo najsłabszym ogniwem jest człowiek

Cyberbezpieczeństwo kobiecym okiem - tygodniowy przegląd newsów

Lista filmów o podróżach w czasie

sobota, 20 maja 2017

Jak rozpoznać czy malarz kiedykolwiek widział prawdziwe gronostajowe futro i czy osoba utrwalona na płótnie była naprawdę bogata czy tylko taką udawała?

Po pierwsze należy wyjaśnić dlaczego płaszcz z gronostaja był elementem ubioru tak pożądanym. Powód był bardzo prosty: futro z gronostaja symbolizowało władzę i bogactwo. Mogła go nosić tylko rodzina królewska, najważniejsi dostojnicy oraz bogata szlachta. Współcześnie noszą go rektorzy wyższych uczelni i to tylko na oficjalnych uroczystościach (coraz częściej jest to jednak sztuczne futro i w dodatku marnie imitujące to prawdziwe - w Polsce gronostaj objęty jest ochroną gatunkową).
Gronostajowe kołnierze były bardzo cenione nie tylko ze względu na fortunę jaką trzeba było wydać, by stać się jego posiadaczem. Futro, oprócz swego niesamowitego śnieżnobiałego koloru, jest bowiem niezwykle ciepłe, dzięki nadzwyczajnej gęstości włosia, a przez swą miękkość i delikatność także bardzo miłe w dotyku. Futro z gronostaja stanowiło więc bardzo praktyczną oznakę społecznego statusu. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że także ci mniej zamożni pragnęli je mieć na własność, nie zważając zupełnie na stan swojego majątku. Utarło się nawet powiedzenie traktujące o tym bogactwie na pokaz: "u góry gronostaje, a u dołu nie staje" (czy też inna wersja: "z przodu gronostaje, a z tyłu nie dostaje").

Po czym poznać czy namalowane futro z gronostaja jest prawdziwe?

Jeśli będziecie zwiedzać muzeum i natraficie na obraz, na którym umieszczono kogoś w futrze z gronostaja to zwróćcie baczną uwagę na to jak jest to namalowane. Jeśli są to tylko czarne plamy (ciapki ja u dalmatyńczyka) czy też czarne kreski na białym tle to nie jest to prawdziwe futro, a malarz nigdy nie widział gronostaja. Futro z gronostaja powinno być bowiem białe z wyraźnie odstającymi czarnymi ogonkami tego stworzenia. Tylko końcówka ogona jest czarna. Łatwo więc policzyć ile gronostajów zostało zabitych, by mogło powstać rzeczone futro. Gronostaj to małe zwierzątko i z tego też względu z jednego gronostaja można uzyskać niewielką ilość futra. Dlatego też futro z gronostaja jest takie drogie - im mniejsze ogonki, tym mniejsze zwierzęta i tym więcej gronostajów zostało zabitych dla uzyskania jednego płaszcza podbitego futrem. Ilość namalowanych ogonków mogła zatem świadczyć o zamożności namalowanej osoby (która zazwyczaj była też zleceniodawcą). Szlachcic niekoniecznie musiał posiadać płaszcz podbity futrem gronostaja, ale jako, że chciał zostać zapamiętany jako osoba dostojna i majętna kazał artyście namalować siebie z takim elementem stroju. Biedny malarz, który nigdy na własne oczy nie widział futra z gronostaja i sugerował się np. innymi obrazami albo był po prostu zbyt leniwy czy też nie miał zdolności artystycznych, malował po prostu czarne plamy zamiast gronostajowych ogonków. Możliwe też, że zależało to od ceny obrazu: przecież nikt nie będzie ślęczał i malował pracochłonnych ogonków, jeśli nie zostanie należycie wynagrodzony. No ale potwierdza to tylko moją teorię o zamożności zamawiającego.

A tak powinno wyglądać poprawnie namalowane futro z gronostaja:



Popularne Posty

Translate

Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.